Kiedy byłam jeszcze uczennicą Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Curie-Skłodowskiej, używałam Gadu-Gadu, nosiłam za duże bluzy i miałam swoją "sympatie", dobrze pamiętam jeden wieczór kiedy ów chłopiec sympatia przyjechał do mnie zupełnie spontanicznie,a ja pełna zadowolenia pobiegłam przed dom zarzucić mu ręce na szyję. Podniósł mnie lekko i radośnie do góry jakby to była najoczywistsza i najlepsza za razem rzecz na świecie.
Ręce zarzucone na szyję.
Na drugi dzień miałam mieć sprawdzian z matmy. Nie nauczyłam się. W sumie matematyki nie nauczyłam się nigdy i nadal twierdzę,że urodzeni humaniści nie mają serca do zimnych kalkulacji.
Nie mówicie mojej mamie, ale ze sprawdzianu dostałam później zasłużoną jedynkę i musiałam zaliczać go po raz drugi.
Ale to nie ważne bo w czasach kiedy byłam jeszcze uczennicą w za dużej bluzie, z jedynką w dzienniku i jedynką z przodu metryki łatwiej było zarzucać ludziom ręce na szyję.
Tym razem coś w trochę innej formie. W formie swetra, a sweter w dwóch formach czyli jak w jednej rzeczy spędzić dzień i wyjść gdzieś wieczorem? Właśnie tak- czyli mój faworyt ostatnich dni, wielofunkcyjny sweter-sukienka. Po pracy wystarczą dwie minuty na odwrócenie swetra i nowy zestaw z głowy.
"There is a house in New Orleans They call the Rising Sun
And it's been the ruin of many a poor boy
And God I know I'm one"
W niedziele zakochani ludzie spacerują trzymając się za ręce.
Inni zbierają się licznie w kościołach żeby modlić się, gorliwie lub mniej, do swoich bogów. Niedzielne domy są bardziej wysprzątane niż inne, niedzielne obiady bardziej wystawne niż pozostałe. W niedziele pachnie rosół i ulubione kotlety spod ręki mamy lub babci. Ciotki całują policzki i rozdają mandarynki. Małe dziewczynki ubierają ładne spódniczki, a chłopcy koszule. Kibice w odświętnych szalikach wracają grupami z meczy. W telewizji leci Familiada. Rodzice kupują dzieciakom zestawy Happy Meal z plastikowymi zabawkami (i jabłkiem- dla zdrowia). Dwie Panie piją w kawiarni cappuccino z obfitą pianką. Jakiś młody mężczyzna kupuje kwiatki i zerka na zegarek, na pewno umówiony na 13.00. W niedzielę ludzie licznie gromadzą się w parkach i jeżdżą na rowerach. W niedzielę galerie handlowe uginają się od klientów,a w stanie Alabama (USA) zabroniona jest gra w domino w niedzielę.
W językach słowiańskich, nazwa 'niedziela', pochodzi od prasłowiańskiego- ne dělatĭ -'nie działać = nie pracować’ więc zgodnie z tradycją odpoczywamy, jak Bóg,który przez sześć dni stwarzał świat, a siódmego odpoczął. I tak, w niedzielę tęsknota i samotność nie ma zajęć i daje głośniej o sobie znać. Można wysłać ją do kościoła, na randkę albo na zakupy, można. Można próbować. Statystycznie, w sielankowe niedziele, najwięcej ludzi popełnia samobójstwa. Jak mawiał Bukowski "Niedziele zabijają więcej ludzi niż bomby".
Kim jestem?
Inaczej.- Jest rzeka. Piękna, nieporównywalna, niepowtarzalna, zawsze nowa a
nieprzemijająca.Rzeka życia.
Rzeka-życie. Na rzece
jest most. Arcydziwaczny. Most, który nie wie, skąd wziął się, nie wie też, po
co wziął się, nie wie, czym jest, nie wie nad czym, nie wie
nic, a wszystko wydaje mu się. Niewidzi ani nawet nie domyśla się płynącej pod nim rzeki życia. Wydaje mu
się, że on jest rzeką życia. Ty jesteś tym mostem.
- - -
- Kim jestem?
Jeszcze inaczej.- Jest więzienie. W celi jest więzień, na wieży strażniczej jest strażnik.
Ci dwaj są jedną osobą. Więzień jest
jednocześnie swoim własnym strażnikiem, strażnik jest jednocześnie swoim własnym więźniem. Ale ci dwaj, więzień i strażnik, nie widzą, że
każdy z nich jest jednocześnie jednym i drugim. Nie widzą tego, że są
jedną osobą, bo są rozdzieleni, a są rozdzieleni, bonie widzą, że sąjedną osobą. Sytuacja iście arcywięzienna, bezwyjściowa. Bokiedy nawet od czasu do czasu
zdarza się więźniowi uciec z celi i z gmachu więzienia, toucieka on ze swoim niewidzialnym strażnikiem na
karku i w konsekwencji to, co wydawałomu się być wolnością, okazuje się być jedynie inną
formą więzienia. Tak samo strażnik wracający po
służbie do domu w miasteczku zabiera pod czapką niewidzialnego więźnia i nocą budzi się spocony i przestraszony, bo śni mu się to, co może śnić
się strażnikowi, tomianowicie, żewięzień czmychnął z więzienia. I choć mógłby ktośpowiedzieć, że– po mimowszystko - jeden jest bardziej nieszczęśliwy (więzień), a
drugi mniej (strażnik), to nie ma pomiędzy nimi istotnej, jakościowej, prawdziwej różnicy, jako że
zarówno jeden, jak i druginie są szczęśliwi.Ty jesteś tym więźniem itym strażnikiem, celą i wieżą strażniczą, całym gmachem
więzieniai całą tak
zwaną wolnością.