26.03.2015

w międzyczasie.




"Innocent blood, excuse me now, Mr. Right, knight tell me

Stuck in a days, can't even understand no more"








W międzyczasie coś się może zmieni. Może on sobie wszystko przemyśli, ja się zastanowię, ona coś zrozumie, my coś naprawimy. Jakiś obrót spraw i rzeczy. Poczekamy, popatrzymy na tę historię. 
Może akurat. W międzyczasie wiele się może przecież wydarzyć. 

-
Międzyczas to jednak czas, który upłyną między jednym wydarzeniem a drugim.
 Mierzony sportowcom podczas biegu, podaje się tak zwany międzyczas.
-
A w międzyczasie żadnej myśli ani zmiany. Czuję, że jedyną rzeczą,która tam się mieści jest czekanie.
A czekanie jest puste. W międzyczasie nie dzieje się nic. Kraina 'Międzyczas' nie istnieje. zbiór pusty. Mityczny. Tak zwany. Nieodmienny. Nigdy nie widziany. 
-
Czas jest jeden i w nim dzieje się wszystko. 
I nie ma już miejsca na między-czas między-nami.

---











/jacket, bag- vintage/ leggins- lindex/ shoes- @/ sweater- bik bok/ sunglasses- born86/ gloves- tally weijl/


19.03.2015

dwie niedziele z rzędu.




"There is a house in New Orleans 
They call the Rising Sun 
And it's been the ruin of many a poor boy 
And God I know I'm one"






W niedziele zakochani ludzie spacerują trzymając się za ręce.
Inni zbierają się licznie w kościołach żeby modlić się, gorliwie lub mniej, do swoich bogów. Niedzielne domy są bardziej wysprzątane niż inne, niedzielne obiady bardziej wystawne niż pozostałe. W niedziele pachnie rosół i ulubione kotlety spod ręki mamy lub babci. Ciotki całują policzki i rozdają mandarynki.  Małe dziewczynki ubierają ładne spódniczki, a chłopcy koszule. Kibice w odświętnych szalikach wracają grupami z meczy. W telewizji leci Familiada. Rodzice kupują dzieciakom zestawy Happy Meal z plastikowymi zabawkami (i jabłkiem- dla zdrowia). Dwie Panie piją w kawiarni cappuccino z obfitą pianką. Jakiś młody mężczyzna kupuje kwiatki i zerka na zegarek, na pewno umówiony na 13.00. W  niedzielę ludzie licznie gromadzą się w parkach i jeżdżą na rowerach. W niedzielę galerie handlowe uginają się od klientów,a w stanie Alabama (USA) zabroniona jest gra w domino w niedzielę.

W językach słowiańskich, nazwa 'niedziela', pochodzi od prasłowiańskiego- ne dělatĭ -'nie działać = nie pracować’ więc zgodnie z tradycją odpoczywamy, jak Bóg,który przez sześć dni stwarzał świat, a siódmego odpoczął. I tak, w niedzielę tęsknota i samotność nie ma zajęć i daje głośniej o sobie znać. Można wysłać ją do kościoła, na randkę albo na zakupy, można. Można próbować. Statystycznie, w sielankowe niedziele, najwięcej ludzi popełnia samobójstwa. Jak mawiał Bukowski "Niedziele zabijają więcej ludzi niż bomby".


Bo w niedziele nikt nie chce być sam.

---









/pants- granashop.pl / shoes- sequin.pl/ jacket- c&a/ top- mango/ bag, sunglasses- @/ necklace- new yorker/



12.03.2015

latanie w dół, spadanie do góry.




"This world ain’t exactly what my heart expected
Tryna find my way someway, 



See- c’est la vie
Maybe something’s wrong with me
But, at least I am free, I am free"






"Tyle jest miejsc, do których chciałbym polecieć.
Jakże naturalną rzeczą jest fruwanie i jak nienaturalnym jest nie mieć dokąd pofrunąć."
/William Wharton – Ptasiek/
- - -

Widziałeś kiedyś gołębie zlatujące z brzegu wysokiej rynny? Przez chwilę spadają swobodnie, obojętnie rzucają się w dół,lekko wirują nie rozkładając skrzydeł. Dopiero po chwili przypominają sobie,że beton jest przecież tak niesamowicie blisko a kości tak niesamowicie kruche. 

I my właśnie teraz tak spadamy. 

Chociaż nie mam pewności czy człowiek rzucony w przepaść, ma wybór- spadać czy latać?
_ _ _

(plecak, oczywiście ręczna robota Goes To M !)










/backpack- Goes To M / pants- primark/ sweater- united colours of benetton/ vest- bershka/ shoes, sunglasses- @/


5.03.2015

przedwiośnia.




"I woke up and I was stuck in a dream

And you were there, you were tearing up everything"





Droga krajowa nr 653. Zawsze prowadzi mnie w jedną stronę. Znana na pamięć. Niezmienna, choć czasami coś się w niej zmienia- plakaty i afisze na tablicach ogłoszeń, twarze na przystankach, niepotrzebne ronda z dotacji unijnych. Szyba jest ekranem. Obrazy się przewijają, zmieniają pory roku, dni i pory odjazdów. Szarość męczy widza już w połowie trasy. Przecinamy brązowawą, mętną żyłę rzeki o nazwie "Ulga Macochy". Dalej już tylko smutne, puste, bocianie gniazda. Betonowe słupy. Domy z betonu. Kilka opustoszałych progów. Pamiętam jak zastanawialiśmy się kto mógł mieszkać w tych opuszczonych domach, co się stało i czy lokatorzy byli tam szczęśliwi...ale czy szczęśliwi ludzie opuszczają swoje domy? Zamykam oczy, droga jeszcze się nie kończy. Pola, pełne umęczonej pracą, na ludzkie żołądki, ziemi. Nie muszę otwierać oczu, wiem, że tam są. Brudne przedwiośnia, po zimach zbolałe. 
Jak ja.

---











/shoes- lovelywholesale.com / sweater-h&m/ skirt, sunglasses-@/ coat- new yorker/ bag- vintage+diy/