29.01.2013

black, red and rose.


"You met me

I think it's Wednesday

The evening

The mess we're in and"



Fascynuje mnie ostatnio wśród blogerek, zjawisko stylizacji w odkrytych czółenkach na śniegu. Szczyt fantazji.  Warstwa  śniegu ok 20cm, temperatura – 10. Czekam na sandały i klapki ewentualnie na bosaka też może być.  Widziałam jeszcze goły brzuch, też fascynujące. Może się nie znam, może wietrzyć nerki należy, (zwłaszcza zimą) może dlatego, że są w naszym wnętrzu, a wnętrza wietrzyć czasami trzeba, nie? (TU patrz: http://img2.demotywatoryfb.pl/uploads/201301/1358469593_q8aed5_600.jpg ) 

Powiecie, że wytykam innym, a sama znów na tej samej ścianie, a jej widoku już macie dość serdeczne. Przykro mi, to moja ulubiona ściana, a sandały przewiduję dopiero na wiosnę. Wiem, dziwne i nie modne. Z każdym rokiem jednak chyba co raz bardziej doceniam dobre zdrowie i kurtkę ściągam w mieszkaniu. I noszę czapki. Zapalenie zatok oraz inne przypadłości wątpliwej urody to nie jest mój must have tego sezonu.






/shoes- merg.pl/ sweater- vintage, @/ dress- gina tricot/ beanie- nn/ photo- my man & me/


24.01.2013

sweet.heart.





Styczeń to depresyjny miesiąc. Tak mówią i nawet giełdy to wiedzą. 
I cholera, racje mają.
Rzeczy do zrobienia dwa tysiące trzynaście.
 A jednak.
I nie lubię być nie miłą, ale....winter- get the fuck out. 

18.01.2013

polar bear.


"Time is my friend,
Till it ain't, and runs out

And, that is all, that I have,
Till it's gone"




Siema styczeń.

A styczeń nic nie zmienia. Tylko cyferki w rzędzie dat, niby nowy, a przecież widzieliśmy się już 24 razy. A za 24 razem wiem na pewno, że styczeń nic nie zmienia prócz cyferek w rzędzie dat. I jeszcze te cyferki na kremach: +18, +20, +25...


I są takie dni, kiedy odrzucam wszelkie dodatki, ciało (i duch) toleruje tylko bawełnę, wygodę, szuka przytulności ciepła. Dzień, kiedy nie potrzebuję nic więcej oprócz tej ulubionej, bawełnianej, białej bluzki, która dobiera sobie do pary równie białego futrzaka do grzania w szare, zimne dni. Czyste ciepło. Czysta biel. Prosta biel. Czysta, prosta, piękna biel. I zaszyć się w sobie. Wtopić w tło ściany. Wtopić w zimę. Niczego nie kolorować, niczego nie ubierać w ciemne barwy.

Dobrze chcieć być bielą. Prawda?










/shoes- dinsko/ shirt- h&m/ jacket- sh/ pants- crocker/ photo- my man & me/



10.01.2013

pink is not bad, I'm bad.


"Because I ain't no hollaback girl 

I ain't no hollaback girl "






Nie lubię podsumowań, roku inwentaryzacji więc nie będzie. A nowy rok? Już, znów nowy, kolejny, miłe początki lecz całość zmian, które mają i muszą nastąpić przeraża. Przeraża i cieszy bo będzie to  rok wyjątkowy. Nie robie także postanowień bo chęć zmieniana czegoś w swoim życiu musi wynikać ze szczerych działań, których nam potrzeba, a nie gdybania pod wpływem droższego czy (najczęściej) tańszego szampana.

W końcu zebrałam się, ogarnęłam post. Tym samym życzę Wam Wszystkim aby ten Nowy Rok był kolorowy w doświadczenia, pozytywny, roześmiany, pełen dobrego światła i żebyście wspominali go może z przymrużeniem oka, tak też potraktujcie poniższe zdjęcia :-) Enjoy! :* 
















/tights- Gatta/ t-shirt- Bershka/ photo- my man & me/