31.05.2012

inspiro.















ph from pinspire, thumblr,

Zbieram różne inspiracje więc co jakiś czas postanowiłam się nimi podzielić. Mam nadzieję,że dla Was także będą ciekawe, może wpadniecie na jakiś nowy pomysł stylizacji, nowe rozwiązanie, albo DIY, mnie czasami dają 'fashionowego' natchnienia. Enjoy!
P.S.
W następnym poście zobaczycie mojego nowego przyjaciela :D

-kiss, S.

28.05.2012

Everything you can imagine is possible.


Znudzona jestem. Znudzona jestem oglądaniem na każdym blogu tych samych rzeczy.Wszędzie spódniczka w niby aztecki wzór z Bershki, szpilki z Zary, asymetryczne spódniczki, miętowe Vansy...itd Trendy, trendami, ale czy o to chodzi w blogowaniu żeby powtarzać się w x ilościach?  Będę nie poprawna politycznie i nie modna (ale w końcu od czegoś wzięła się moja nazwa bloga czyż nie?:p ), ale mnie to nie bawi, mnie to nudzi. Może narzekam (zapewne!) Kończąc ten wywód niczym z ust zgorzkniałej, starej baby, przechodzę do opisu co i dlaczego mam na sobie.

Dziś prosto i wygodnie bo nie oszukujmy się, że na spacery leniwe, wieczorne nawet "blogerce" (ale jestem dziś nieznośna) nie chcę się wkładać szpilek.
Bluzę kupiłam ze względu na jej przesłanie (i dlatego,że chciałam na wiosnę jakąś fajną bluzę bez kaptura) Everything you can imagine is possible- muszę sobie to często powtarzać bo jestem człowiekiem, który niestety totalnie nie wierzy w swoje siły, potencjał...
Złote sandały czekały na swój czas już od grudnia. Może to mało rozsądne kupować sandały w zimie, ale wołały do mnie z półki: "Weź mnie mamo!" (też tak czasami macie czy jestem nienormalna?) więc wzięłam. Jestem jednak z nich bardzo zadowolona. Są takie jak lubię, trochę toporne, na grubym obcasie, lekkie, ultrawygodne! i dodają smaku całości swoją błyszczącą fakturą.

Kończąc, łączę się w bólu z wszystkimi skazanymi na egzaminy, zaliczenia i inne uczelniane tragedie, a szczególnie z przyszłymi magistrami dla których nie ma pracy (wiem, przeginam dziś z tym "optymizmem").

Ale wiecie co? W głębi serca, nawet w najgorszy dzień, a może i tym bardziej, warto wierzyć i powtarzać sobie...EVERYTHING YOU CAN IMAGINE IS POSSIBLE. 









/blouse- Bershka/ shoes-H&M/ shorts- diy,@/ necklace-@/ bracelet- H&M/ photo- my man/




24.05.2012

new in.





P.S. 
Co myślicie o takich postach? Traktujecie je jak zapchajdziury czy jako zapowiedź nowych stylizacji, inspirację, ciekawostkę, estetyczne doznanie? :)

21.05.2012

ombre shirt. /DIY/

Jako, że trendy dla większości rzecz święta, pokazuję coś trendi :) (dla odmiany :D) Tym razem koszula w wersji ombre. Jak na pewno zauważyliście w sieciówkach można znaleźć mnóstwo rzeczy farbowanych w hipisowskim stylu, trend jednak poszedł o wiele dalej i wkrada się, tak jak u mnie, także w bardziej eleganckie, a nie tylko czysto wakacyjne wydania. A zaczęło się od rozjaśniania/farbowania końcówek włosów...:) Dla mnie bomba, ale zamiast wydawać 100zł na 'sklepowego ciucha' można, nie wysilając się ponad siły i umiejętności, zrobić sobie co chcemy i jak chcemy i na czym chcemy, farbowanie ombre. Chociaż w moim wypadku było to nie farbowanie, a odbarwianie co jest chyba jeszcze prostszą opcją gdyby nadal ktoś miał wątpliwości,że nie da rady lub nie ma czasu...(to tak obalając argumenty na nie). Moja limonkowa koszula leżała w szafie już od dłuższego czasu, ale w swojej pierwotnej wersji nigdy nie doczekała się założenia, aż pewnego dnia stwierdziłam,że jeśli można farbować to można i od-farbować! (wiem, błyskotliwe;p) Powstałe dzieło okazało się ciekawym tworem pasującym idealnie do białych spodni 7/8... (aha i uprzedzając, koszula nie jest zmięta, ma fakturę tłoczonych kwiatów co chyba nie ujęło się zbytnio na zdjęciach, dlatego tak wygląda)


do mojej wersji ombre potrzebujemy: kolorowa koszula, wybielacz (ja wybrałam to co miałam akurat w domu, zwykłe ACE), miska z wodą, gumka recepturka, chęci:)
Zapiętą koszulę związujemy gumką na wysokości do jakiej chcemy ją odbarwić. Do miski z wodą dodajemy ACE, a związaną koszulę wkładamy stroną od której chcemy mieć jaśniejszy kolor (ja wybrałam od dołu) reszta koszuli pozostaje poza miską! Czekamy parę godzin i kontrolujemy stopień odbarwienia,a kiedy uznamy,że wystarczy wyjmujemy koszulę, wykręcamy mokrą część, pierzemy koszulę i cieszymy się nową, modną rzeczą powstałą dzięki pracy naszych zdolnych rąk. (i wybielacza:)) 
Straty: wątpliwej jakości zapach chloru w mieszkaniu (chyba,że ktoś lubi akurat), wydatek kilku zł, na pewno 10% ceny 'gotowca'.





 /shirt- DIY/ pants- atmosphere/ shoes- vintage/ bag-@/ photo- my Szy-Man/




15.05.2012

solar love. /escada shirt/

Mimo tytułu ze słowem 'solar' nie będzie to post o opalaniu i solarium :) 
Dziś prezentuje Wam koszulę, mgiełkę markowaną metką ESCADA. Zrobiło się 'górnopółkowo', ale uprzedzając komentarze o pochodzenie z 'dzianej' rodziny przystępuję do przybliżenia historii jak znalazła się w moim posiadaniu. Otóż to cudo, leżało sobie zakopane pod stertą śmieciowych ubrań w secondhandzie i nie wyobrażacie sobie mojej miny kiedy zniechęcona miałam już zaprzestać poszukiwania w owym dniu, a tu znienacka w moje ręce wpadła ta koszula. Moja mina stała się jeszcze bardziej nie do opisania kiedy okazało się, że kosztuje całą jedną złotówkę :) Jestem nią totalnie zauroczona, dobra jakość w niskiej (śmiesznej?) cenie, z metką domu mody :D Dodatkowy plus za oryginalny krój z drugą warstwą materiału tworzącą jakby wrażenie kamizelki/narzutki oraz modny kołnierzyk w kremowym odcieniu. Kończę już swoje zachwyty i zostawiam Was ze sporą dawką słonecznych zdjęć i nadzieją, że ta ciepła, jasna aura i Wam się udzieli :)













 /shirt- ESCADA,sh/ shoes- @/ skirt- no name/ photo- my love/






P.S
gorące całusy podziękowania dla mojego prywatnego superbohatera i fotografa w jednym, za wszystko! :*

I możecie ujrzeć jego oblicze moim okiem:D