25.06.2013

Ciao Italia, addio Italia.

Wiem, że kilka osób czekało na ten post więc się zebrałam, zapuściłam w morze przywiezionych zdjęć i wybrałam dosłownie krople, ale mam nadzieję, że te krople spłyną na Was słońcem i klimatem podróży bo dziś za oknem znów deszcz, a temperatura taka, że mam ochotę założyć skarpety z golfem, brr!

W podróż wybraliśmy się samochodem więc wedle możliwości i własnych planów mogliśmy zwiedzić kilka miejsc, a docelowym punktem naszej trasy był sam obcas Włoch, czyli Apulia nad Adriatykiem. Nasza zarezerwowana wcześniej 'rezydencja' mieściła się w typowo turystycznej i niezwykle spokojnej i malowniczej okolicy pomiędzy dwiema miejscowościami- Peschici i Vieste. Ale po kolei...

Przejeżdżając przez Austrię można podziwiać (wszystko z perspektywy autostrad) niezwykłe górskie widoki, przekrój od odsłoniętych skał, łyse szczyty (podobne do Bieszczad) po ośnieżone wysokie zbocza. Tu i we Włoszech przejeżdża się także przez mnóstwo tuneli pod tymi właśnie górskimi rejonami, niektóre mierzą nawet kilka kilometrów.


A tu uroki gps'ów i Austrii w której znajduje się mało stacji z gazem, zamiast stacji- koniec drogi i stadnina koni! :)


Pierwszym miastem we Włoszech, które obraliśmy sobie za cel była Wenecja. Dotarliśmy tam około 1 w nocy, ale to nic, życie tam toczy się trochę innym trybem i taka godzina jest akurat w sam raz żeby posiedzieć w restauracji przy winie i pizzy i powłóczyć się po mieście ze znajomymi i pojeździć wodnym taxi :) Miejsce warte zobaczenia, ale jak dla mnie zapach kanałów daje się niestety we znaki. No i weneckie maski, piękne.





A tutaj już nasze codzienne miejsca wypoczynku:) Plaże w tamtym rejonie są małymi zatoczkami oddzielonymi od siebie niezwykłymi, skalistymi klifami, pełnymi oczek wodnych w których utknęły różne morskie żyjątka i wyschniętej soli. Na zdjęciach Łukasz- poszukiwacz krabów i jeżowców oraz plażowy pies, który jeździł motorówką (prawie jak ten co jeździł koleją ;p). Mimo, że od plaży dzieliło nas 5minut drogi to do dyspozycji mieliśmy też basen (panowie, szlachta;p).










Pierwszą rzeczą, która marzyła mi się po przyjeździe była oczywiście, nic innego, jak pizza! :D
Osobiście nie jestem miłośniczką owoców morza, ale takie świeże okazy, kupowane prawie prosto z kutra skusiły nawet mnie, polecam spróbować. :)



A tu już Peschici, malownicze miasteczko z białymi domkami, wąziutkimi uliczkami, klimatem wiecznej siesty, dosłownie wbite w skalisty klif nad samym morzem. Port, plaża, i prawie nikt nie mówi po angielsku i wszyscy zdziwieni na widok polaków, uroczo! :) No i lokalne wyroby, jeśli będziecie mili okazje polecam niesamowicie likier pistacjowy, dosłownie każdy z naszej czwórki zabrał go ze sobą, na pamiątkę oczywiście :)










Wybraliśmy się także na wycieczkę statkiem na trasie wybrzeży Peschici- Vieste- Mattinata, szlakiem skalnych grot. Kolejna sprawa, którą polecam, warta wydania tych 25euro, wpływanie do jaskiń w których ledwo mieści się statek niezapomniane. Lazurowa woda, magiczne skały.










No i Rzym, jaki Rzym każdy widzi i wszystkie drogi prowadzą do Rzymu więc się nie rozpisuję bo przewodniki powiedziały już wszystko. Jak przystało na porządnych turystów zaliczyliśmy wszytskie punkty obowiązkowe jak np Koloseum, Forum Romanum, Panteon, Fontannna Di Trevi, Watykan itd. Wrzucam tylko kilka symbolicznych migawek i jedną z niewielu słit foci na których jestem (urok bycia fotografem).









Mimo, że Polska przywitała Nas pięknym wschodem słońca, powrót do rzeczywistości nie był przez to łatwiejszy... 


I tak to pięknie było, ale się skończyło. Polecam tamte rejony, zamykam wspomnienia na zawsze pod powiekami. Mam nadzieję,że ta mini relacja (chociaż chyba najdłuższy post w dziejach bloga jak na razie;p) pozwoliła Wam przenieść się na chwile w beztroskie, słoneczne miejsca, a wybierającym się do Włoch nie zepsuła niespodzianek :)
I pamiętajcie, nie kupujcie Prady z bruku! LV tym bardziej! :)


P.S.
Ogłaszam, że blog nie zmienia charakteru na podróżniczy, ale mam nadzieję, że post się podoba i może od czasu do czasu taki wpadać? :)

P.S. 1
Z ogłoszeń duszpasterskich!
Kochani! Od lipca Google podobno rezygnuje z funkcji obserwowania blogów więc jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam na Bloglovin i oczywiście Facebook !
Uściski!

17 komentarzy:

  1. wow, zajebiście, fajnie opisane, genialne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeswietnie! Ale mimo, że najdłuższy post to i tak za mało. Zbyt pięknie tam jest, dawaj więcej. Chociaż nie bo smutek mnie ogarnie :D ja wróciłam z Pragi i Karpacza z ponad 1000zdjęć a sama jestem na kilku więc wiem co znaczy być fotografem hah :D a może to i dobrze.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, czasem to lepiej kiedy się nie jest zbyt fotogenicznym jak ja i na zdjęciach z wakacji wychodzę przeważnie jak mapet;p
      zdjęć mam jeszcze dużo,ale i tak wrzuciłam sporo, a jeśli się ktoś będzie chciał wybrać to nie chce zdradzić wszystkiego:)
      uściski Marla!

      Usuń
  3. o jej szczerze zazdroszczę urlopu, i chętnie wypytam o wszystkie szczegóły dotyczące wyjazdu :) może w przyszłym roku uda się i pod mymi powiekami tak piękne obrazy utkwią :) czy mogę na fb przy okazji ?:) szczególnie interesują mnie te stacje z gazem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, pytaj, pytaj, wszystko odpowiem co wiem :) o stacjach też:D

      Usuń
  4. Post się podoba i jak najbardziej poproszę o więcej takich! :)
    Świetne zdjęcia Kochana. Coś czuję, że w Peschici by mi się spodobało - uwielbiam takie klimatyczne miasteczka. Rzym, Wenecja.. mam nadzieję, że kiedyś też uda mi się je zobaczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam:) ja chyba w ogóle bardziej kocham takie małe, magiczne, nie zadeptane miasteczka i miejsca od wielkich pełnych ludzi jak mrówek:) no chyba,że Londyn to co innego:D

      Usuń
  5. wspaniały post, zdjęcia są rewelacyjne !

    OdpowiedzUsuń
  6. fantastyczna wyprawa, świetne zdjęcia, zazdroszczę! Czy taka podróż samochodem i na własną rękę wychodzi taniej niż wycieczki z biur podróży? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wydaje mi się,że wszystko zależy od dobrego zaplanowania jeśli o to chodzi:)
      my zaoszczędziliśmy na lokum bo wybraliśmy ostatni tydzień przed sezonem, ale za to np jeśli chodzi o przemieszczanie się po Italii to winiety na autostrady są kosmicznie drogie niestety.

      Usuń
  7. Bella Italia! Cudownie opisana wyprawa, wycieczka godna zapamiętania, przepiękne widoki - dzięki za ten post! :))

    OdpowiedzUsuń
  8. robisz piękne zdjecia!

    zapraszam do nas:

    http://tohavefabulousday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. oj, Kochana!
    akurat powróciłam na post podróżniczy i aż mi się ciepło na serduszku zrobiło.
    zazdroszczę!
    śliczne zdjęcia!

    całusy,
    jesuswannatouchme.blogspot.com
    <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Śliczne zdjęcia i super czapka! :)

    rousse-inspirations.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń