Szukałam dziś wszędzie. Otwierałam przypadkowe strony ulubionych książek. Zaglądałam do każdej szafki w biurku, szuflad, a nawet lodówki. Znalazłam kilka ładnych sentymentów i najsmutniejszy pamiętnik z wyrwanymi kartkami. Można by o tym teoretycznie opowiedzieć i omijać inne tematy, ale zdecydowałam, że nie.
Wyglądałam przez okno, na przechodniów, psy załatwiające się pod krzakami, śmietnik i ptaki. Szukałam w polu kukurydzy, pośród drzew i półek w markecie. Jakbym zajrzała w każdą dziurę i nigdzie tego nie znalazła.
(Z nieba, jak zwykle, także żadnych podpowiedzi.)
Kiedy ściemniło się już na prawdę mocno, byłam pewna- nie napiszę dziś żadnego listu.