"Wake to see your true emancipation is a fantasy"
I w tej właśnie chwili przestaliśmy się ścigać. Zahamowałeś zbyt szybko, poczułeś jak każdy mięsień w Twoich nogach zamienia się w beton. Ciężki, bolesny i nie plastyczny. Oparłeś dłonie na kolanach, przez ułamek sekundy próbując złapać oddech i jednocześnie coś do mnie powiedzieć. Pewnie robiłabym właśnie to samo gdyby nie fakt, że leżałam teraz jak długa jakieś 4 metry za Tobą. Wbita w beton na jakieś dwa centymetry. Jeśli mowa o centymetrach, to jakiś 3 zabrakło a nie miałabym czym przeżuwać kolacji innej niż kasza manna. Zdarta skóra na dłoniach, łokciach i kolanach. Stan, który każdy tak dobrze zna i nikomu nie poleca. Chyba, że w złorzeczeniach szeptanych w gniewie. Dopiero później pieczenie, ból w kościach, trzewiach i kilka mimowolnych słonych łez. To co wtedy powiedziałam, kiedy zdążyłeś już do mnie zawrócić i próbowałeś niezdarnie zdrapywać mnie z chodnika, nie nadaje się do zacytowania. Podniosłam się, z wysiłkiem przeszłam pięć niekończących się metrów żeby położyć się na chwilę na miękkiej, chłodnej i wilgotnej już przed wieczornie trawie. Wziąłeś moją głowę na swoje kolana i widziałam w Twojej twarzy jak bardzo Ci żal, że kazałeś mi tak biec. I w sumie byłam trochę zła. Zła, że beton taki twardy, człowiek taki kruchy, ból taki okropny. I że kazałeś mi biec, a ja zgodziłam się na tę grę w wyścigi. I wiesz, ludzie to kretyni- ścigają się ze sobą, biegają za sobą i kończą właśnie tak, wbici w beton. Całe szczęście jeśli nie łamią przy tym nóg, rąk, karków. Siebie, zasad i innych.
Dziś, pod prawym kolanem mam ciągle tę małą bliznę. Przypomina, że wyścigi może i pokazują kto jest najszybszy, ale także jak bardzo twarde jest upadanie na beton.
- - -
/top- pineapple/ leggings- river island/ coat- FrontRowShop.com/ bag- mohito/ shoes-@/